Siedem lat temu obiad jadłam w szpitalu… Nie pamiętam co to było. Pamiętam za to niezwykle dynamicznie rozwijającą się akcję porodową, która o mało nie skończyła się na izbie przyjęć i wielką ulgę i szczęście, że zaczęła się nowa przygoda… Pamiętam też ogromne zdziwienie starszego syna, Mikołaja, zafascynowanego małą istotką. W tym momencie okazało się, że jednak starszy syn podobny jest do mnie, bo mały to cały tata…
Dziś, kiedy Julek daje mi rysunek z podpisem: „KOHAM CIE MAMUSIU” i cieszy się z wielu małych rzeczy, jak ja kiedyś, znikają wszystkie smutki codziennego dnia i wiara, że ten pełen energii człowiek dostarczy mi jeszcze bardzo dużo pozytywnych emocji!
Wspomnienia są bezcenne… A wracając do szpitalnego obiadu, to na pewno nie było w nim pieczarek, papryki czy sera Lazur… ale po tak potężnym wysiłku porównywalnym z biegiem maratończyka na pewno smakował doskonale…
Składniki:
ok. 250 g grubego makaronu (użyłam rigatoni)
1 szalotka
150 g pieczarek
50 g sera Lazur
po kawałku czerwonej, żółtej i zielonej papryki
2 łyżki oleju
1 łyżka mąki
1 szklanka słodkiej śmietanki 18%
sól i pieprz
1 łyżeczka ziół prowansalskich
2 łyżki posiekanej świeżej kolendry
Makaron ugotować al dente w osolonym wrzątku.
Przygotować sos. Na patelni rozgrzać olej, dodać pokrojoną drobno szalotkę, obrane i pokrojone w grube plastry pieczarki pokrojone w grubą kostkę papryki, obsmażyć, dodać mąkę i jeszcze chwilkę smażyć na bardzo małym ogniu. Wlać 2/3 szklanki zimnej wody oraz śmietankę, rozprowadzić mąkę i mieszając, zagotować. Dusić 3-4 minuty do miękkości i zredukowania płynu. Na końcu dodać rozkruszony ser, zioła i posiekaną kolendrę. Doprawić solą i pieprzem.
Makaron wyłożyć na talerze, rozłożyć sos, udekorować listkami kolendry i od razu podawać.