Niesamowicie czekoladowe, bardzo miekkie i dość wilgotne ciasto z zaskakującym składnikiem, którego smak w ogóle nie jest wyczuwalny. Przepis zaczerpnęłam stąd.
Czekoladowe ciasto buraczane
250 g gorzkiej czekolady (dałam 220 o zawartości kakao 65%)
3 jajka
200 g brązowego cukru (dałam 170 białego)
100 ml oleju
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
100 g mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
50 g mielonych migdałów
250 g surowych buraków startych na drobnych oczkach
Na polewę:
100 g gorzkiej czekolady
100 g cukru
100 g kwaśnej śmietany
Wykonanie ciasta:
Czekoladę połamać na kawałki i rozpuścić w kąpieli wodnej, po czym ostudzić.
Jajka ubić z cukrem i olejem do uzyskania kremowej masy. Następnie delikatnie połączyć masę jajeczną z ekstraktem waniliowym, przesianą mąką, sodą, proszkiem do pieczenia i mielonymi migdałami.
Ze startych buraków odcisnąć nadmiar soku (buraki wcale dużo soku nie puściły, więc dodałam bez odciskani). Dodać je do ciasta wraz z roztopioną czekoladą i dokładnie wymieszać.
Przełożyć masę do podłużnej keksówki lub małej tortownicy z dnem wyłożonym papierem i piec w piekarniku nagrzanym do 180°C przez 50-60 minut do suchego patyczka. Upieczone ciasto odstawić na chwilę, po czym wyjąć z formy i ostudzić na kratce.
Przygotować polewę: czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, ostudzić. Zmiksować razem z cukrem i śmietaną. Rozsmarować po wierzchu i brzegach wystudzonego ciasta. Można jeszcze udekorować pokruszonymi herbatnikami.